KAMIENNA NATURA
Trzy elementy
(czarna chmura piechura)
Zabrali mi mrzonki, niezupełnie moje, ale
zabrali. Nie, to nie marzenia, bo one
się spełniają, a te pierwsze, mrzonki,
nie. Z założenia. I to się nie zmienia.
Czasem, mogą tylko zmącić lekko
wodę. Zbyt zastaną. Mogą, ale
nie po to są i nie dlatego, więc nie wiem
dlaczego i po co zabrali. I urzeczywistnili.
I co? Nic nie zrobię. Bo, nie wystarczy
pomyśleć, żeby ten wybryk z powrotem
stał się wymysłem. Urzeczywistnili
i używają sobie od tej chwili,
jak swoje. Kiedy już ciężko iść,
można przez chwilę podjechać
konno do celu, dobry druh nie poniesie,
przecież. Już nie jesteśmy w lesie,
odpocznijmy. Trzeba na chwilę
zrzucić buty, trudno tak ciągle w butach...
spójrz do góry. Nie, nie na chmury,
tutaj - czy można wszystko przystawiać,
przykładać do wszystkiego. Widocznie
można, skoro przymierzają. A do tematu
wracając, czy nie jest tak, że jest
taka sfera, skąd, jak nie dostaniesz, to
nie zabierasz. Najwyraźniej nie ma, a ja
nie znam zycia, dlatego co rusz, jakiś
jego cień nade mną ... zawisa? zawisa.
Więc zabrali, urzeczywistnili i do tej chwili
drepcze jeden z drugim, a ten trzeci,
gdzieś na granicy tego i zmyślonego
świata, ogłasza wszem i wobec, że
lata. Intymnie, nieznośnie
bywa.
- Co lata? Co ci chodzi po głowie?
No, te buty stumilowe i magiczny
dywan. To działa, można okrążyć Ziemię
i dotrzeć do celu w pół dnia. Tylko ...
w tym wszystkim, w pośpiechu chyba
pomylili źródła.