A teraz
żegnaj! Głowa mi ciąży i mam
wrażenie, że nadciąga burza. Myślę o powodach, dla których
nie odpowiadasz... Może być ich wiele. Umarłeś? Przeprowadziłeś się?
Miasto, w którym mieszkałeś zniknęło z powierzchni ziemi? A
czy mogę ufać poczcie Tainaronu? Kto wie, czy moje listy nie gniją
gdzieś w gnijącym kącie jakiegoś podwórza. A może stoisz w
progu
swojego domu i obracasz mój list w dłoniach, po czym, nie
otwierając, odkładasz go na bok, na coraz wyższą stertę gazet i reklam,
która obrasta kurzem.
Narożnica zbrojówka V
List dwudziesty piąty
Pamiętasz entomologa, któremu się zdawało, że zobaczył na
ziemi narożnicę zbrojówkę? Ucieszył się i wziął ją do ręki,
lecz po chwili stwierdził, że to zwykły spróchniały patyk.
Był zawiedziony i oczywiście od razu rzucił go na ziemię.
Ale co sprawiło, że - już odchodząc -
schylił się raz jeszcze i odnalazłszy odrzucony kawałek drewna, wziął
go ponownie w dłoń? Jak pieczołowicie, z jak bliska musiał go oglądać,
nim w końcu zobaczył, że to jednak była narożnica zbrojówka.
Tej nocy ziemia niesie miasto na swych
niewzruszonych barkach. Niebo też się nie porusza i domy mają długie
korzenie. Wyznaję: Nie wiem, ile razy przygarniałam z powrotem do domu
to, co uznałam za bezwartościowe i wyrzuciłam. Pod barwami ochronnymi
kryją się prawdziwe kolory i któż wie, które z
nich są prawdziwe.
Gdy odsuwam zasłonę, widzę
półmroczną ulicę; nic się na niej nie dzieje, lecz w pustce,
której nie mącą już teraz żadne stąpnięcia, łączą się
niecierpliwość kroku pierwszego i znużenie ostatniego.
Tej nocy w półmroku widzę jak
w jasny dzień: daleko i wyraźnie, tak że dostrzegam i ciebie, narożnico
zbrojówko.