KAMIENNA NATURA
Dalej
Powrót
11.11.2008
Rzęsa
                                                  
Janowi Parandowskiemu

W starym, zapuszczonym parku  
Stałem nad stawem  
Pokrytym grubym kożuchem rzęsy.  
Myśląc,  
Że woda była tu kiedyś przejrzysta  
I dziś by być taka powinna.  
Podjętą z ziemi suchą gałęzią  
Zacząłem zgarniać zieloną patynę  
I odprowadzać do odpływu.  
 
Zastał mnie przy tym zajęciu  
Mędrzec spokojny  
O czole myślą rozciętym  
I rzekł z łagodnym uśmiechem  
Pobłażliwego wyrzutu:  
"Nie żal ci czasu?  
Każda chwila jest kroplą wieczności,  
Życie mgnieniem jej oka.  
Tyle jest spraw arcyważnych".  
 
Odszedłem zawstydzony  
I przez dzień cały myślałem  
O życiu i o śmierci,  
O Sokratesie  
I nieśmiertelności duszy,  
O piramidach i pszenicy egipskiej,  
O rzymskim Forum i księżycu,  
O mamucie i wieży Eiffla...  
Ale nic z tego nie wyszło.  
 
Wróciwszy nazajutrz  
Na to samo miejsce,  
Ujrzałem nad stawem,  
Pokrytym grubym, zielonym kożuchem,  
Mędrca z czołem wygładzonym,  
Który spokojnie,  
Porzuconą przeze mnie gałęzią,  
Zgarniał z powierzchni wody rzęsę  
I odprowadzał do odpływu.  
 
Wkoło szumiały cicho drzewa,  
W gałęziach śpiewały ptaki.
                                                   
                                                    
Leopold Staff
                                                    Wybór poezji, Wiklina