KAMIENNA NATURA

 

Dalej

Powrót
 ilustr. Natalia Jabłońska
                                                           Szary domek - odcinek 4

    [...] Wyleciał przez komin i nie było go kilka dni. Kiedy wrócił, nie szumiał już złowieszczo. Pląsał tylko wśród topoli, a potem przez komin wleciał do Domku.
    - Szszsz - szepnął cicho.
    - Szszsz - odpowiedział mu Szary Domek.

 "Najlepszy przyjaciel"

    Wiatr nie lubił mówić miłych rzeczy. Był twardzielem. codziennie pokonywał tysiące kilometrów, łamał drzewa, kradł kapelusze i parasole. Nie, bycie miłym i opekuńczym to zdecydowanie nie w jego stylu. A jednak myśl o tym, że ten mały Szary Domek stoi zupełnie sam na pustej ulicy, nie dawała mu spokoju. Przylatywał więc na Wietrzną codziennie. Sprawdzał, czy Domek nadal tam jest, czy nie za mocno pada na niego deszcz i czy ktoś mu nie dokucza.

    Z czasem Wiatr zaczął przynosić Domkowi różne prezenty. Na początku były to dźwięki: świergotanie leśnych ptaków, szczekanie psów, odgłosy klaksonu. Później przynosił różne słowa: z Herbatkowego Miastka, z odległych krain, z drugiego końca świata.  A Szary Domek słuchał go uważnie i powtarzał każdy dźwięk i każde słowo, aż nauczył się wszystkich odgłosów i języków świata. A wtedy Wiatr zaczął przynosić Domkowi historie: krótkie i długie, śmieszne i poważne.

    Później Wiatr zostawiał pod oknami Domku stare gazety, plakaty, kartki wyrwane z kalendarzy i śpiewników.  Machał nimi, szeleścił i tak Szary Domek poznał litery. Wtedy też zrozumiał, że książki na strychu służą do czytania.[...]
 

                                                                                         cdn...