KAMIENNA NATURA

 

Dalej

Powrót
 Ilustr. natalia Jabłońska
                                                              Szary Domek - odcinek 37

[...] Po raz pierwszy nie ucieszył się z nowego mieszkańca. Niszczydom wydał mu się niesympatyczny.
    - Musisz go lepiej poznać - przekonywał Wiatr.

    Mijały dni. Mimo szczerych chęci Szaremu Domkowi nie udało się polubić nowego mieszkańca. Niszczydom w ogóle nie dbał o Domek. Nie lubił porządku. Nie zmywał naczyń. Rozlewał herbatę na dywaniki, a pasiasty fotel poplamił sokiem z wiśni. Niczego nie odkładał na miejsce. I do tego ciągle marudził: "Ale dziś ciepło", "Co za nudy", "No nie, znowu pada deszcz".
    Pan Kot coraz częściej gdzieś znikał. Przyjaciele Szarego Domku przychodzili coraz rzadziej. Domek jeszcze nigdy nie czuł się tak samotny.
    Aż pewnego dnia wydarzyło się coś strasznego. Niszczydom postanowił ugotować zupę. Postawił garnek na żeliwnym piecyku i... zasnął! Zupa gotowała się i gotowała. W końcu się wygotowała. Ogień najpierw spalił garnek, a później ześlizgnął się z piecyka i pomknął w stronę dywaników.
    - Ojej, spalę się! Spalę! - krzyczał Szary Domek, na próżno próbując obudzić Niszczydoma.
    Na szczęście w tej chwili na progu pojawił się Srebrny Wilk. na widok płomieni zawył głośno:
    - Auuu!
    Pięć sekund później pojawił się Wiatr. Ciągnął za sobą ogromną deszczową chmurę. "Szszsz" - z chmury spadło milion kropel na spalony garnek, na dywaniki i na Niszczydoma.
    - Co to?! Co się dzieje?! - Niszczydom zerwał się z fotela.
 
  [...]  

                                                                                        cdn...