Szary
Domek -
odcinek 37
[...] Po raz pierwszy nie ucieszył się z
nowego mieszkańca. Niszczydom wydał mu się niesympatyczny.
- Musisz go
lepiej poznać - przekonywał Wiatr.
Mijały dni.
Mimo szczerych chęci Szaremu Domkowi nie udało się polubić nowego
mieszkańca. Niszczydom w ogóle nie dbał o Domek. Nie lubił
porządku. Nie zmywał naczyń. Rozlewał herbatę na dywaniki, a pasiasty
fotel poplamił sokiem z wiśni. Niczego nie odkładał na miejsce. I do
tego ciągle marudził: "Ale dziś ciepło", "Co za nudy", "No nie, znowu
pada deszcz".
Pan Kot
coraz częściej gdzieś znikał. Przyjaciele Szarego Domku przychodzili
coraz rzadziej. Domek jeszcze nigdy nie czuł się tak samotny.
Aż pewnego
dnia wydarzyło się coś strasznego. Niszczydom postanowił ugotować zupę.
Postawił garnek na żeliwnym piecyku i... zasnął! Zupa gotowała się i
gotowała. W końcu się wygotowała. Ogień najpierw spalił garnek, a
później ześlizgnął się z piecyka i pomknął w stronę
dywaników.
- Ojej,
spalę się! Spalę! - krzyczał Szary Domek, na próżno
próbując obudzić Niszczydoma.
Na szczęście w tej chwili na progu
pojawił się Srebrny Wilk. na widok płomieni zawył głośno:
- Auuu!
Pięć sekund
później pojawił się Wiatr. Ciągnął za sobą ogromną deszczową
chmurę. "Szszsz" - z chmury spadło milion kropel na spalony garnek, na
dywaniki i na Niszczydoma.
- Co to?! Co
się dzieje?! - Niszczydom zerwał się z fotela.
cdn...