[...]
Pojawiła się wczesnym rankiem, ziewając głośno.
- Wróciłam - zawołała i nim
Domek zdążył się odezwać, zaszyła się w najciemniejszym kącie piwnicy.
W ciągu kolejnych dni nic się nie
zmieniło. Noc okazała się bardzo dziwnym mieszkańcem. Pojawiała się w
Szarym Domku wczesnym rankiem, żeby zaraz zniknąć w kącie piwnicy. I
spała. Wstawała późnym popołudniem. Wkładała czarny
płaszczyk, czarną wełnianą czapeczkę i wychodziła, wołając:
- do zobaczenia jutro, Domku!
Noc nie opowiadała żadnych historii, nie
piła herbaty, nie zachwycała się śniegiem, nie martwiła siarczystym
mrozem. Nie interesowały jej też święta, więc nawet nie pomyślała o
choince. A bombki spały w najlepsze na strychu. Szary Domek bardzo się
starał. Codziennie wyczarowywał dla Nocy najgłębszą ciszę. Poprosił też
Wiatr, żeby przyniósł do piwnicy zapach lasu. Wiedział, że
Noc bardzo ten zapach lubi. Niestety, wieczorami Szary Domek
znów spoglądał z tęsknotą na inne domy. Na żółte
światła i kolorowe lampki migoczące w oknach. Patrzył na dymiące kominy
i wzdychał smutno.
Zapracowana Noc zauważyła, że Szary
Domek jest smutny.
- Czy coś
się stało? - spytała.
- Nie. Ja...
- Domek nie wiedział, jak powiedzieć jej prawdę. [...]