____________________________
[...]
To był jeden z tych jesiennych dni,
kiedy słońce przygrzewało mocno jak latem i na niebie nie było ani
jednej chmurki. Gdy rozwiesiłyśmy na linkach przed domem wyprane
ubrania i pościel, zostałam, żeby się pobawić.
- Tylko nie
za blisko upranych rzeczy - przestrzegła mama.
- Przecież
nic nie pobrudzę.
- Nie o to
chodzi. - Mama instynktownie spojrzała na niebo. [...]
___________________________
[...]
- Ale w czym
pan Safik im zagrażał? Był stary i chory.
Tata
pogłaskał mnie po głowie.
- Tacy jak
pan Safik są dla nich najgroźniejsi. Wiedza to potężna broń. Nic nie
może się z nią równać. [...]
___________________________
[...]
Diamentowa Góra pośród ruin.
Mogłabym tak stać i patrzeć bez końca,
ale raptem tata powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu:
- No, idziemy, bo późno się
robi.
Kiedy po
przejściu kilku kroków obejrzałam się, zrozumiałam, dlaczego
nas ponaglał. Słońce zeszło niżej i baśniowa góra znowu
stała się tym, czym naprawdę była: [...]