Powrót
12.06.2008
KAMIENNA NATURA
Dalej
Tęcza 
 
Słychać go było, jak po młodym życie  
Biegł coraz śpieszniej - ciepły deszcz majowy,  
Zbryzgany słońcem, co przez obłok płowy  
Wzdłuż mu kropliste rozwidniało nicie.  
 
Pyląc, uderzył w piach drogi spróchniały,  
Poszperał w krzaku, co lśniąc się kołysze,  
Strącił liść z wierzby, przyciemnił głaz biały  
I ustał, w nagłą zasłuchany ciszę.  
 
Teraz mu patrzeć, jak wierzchem obłoku  
Tęcza, bezmiary objąwszy, rozkwita,  
Poprzerywana i niecałkowita,  
Jakby się śniła zmrużonemu oku.  
 
Aż luźne znikąd jednocząc migoty,  
Nagłą zawisa ponad światem bramą,  
By ci przypomnieć, że zawsze tak samo  
Trwasz w każdym miejscu u wnijścia tęsknoty.  
 
By ci przypomnieć, żeś z duszą, snem zżartą,  
Wpatrzony w bezmiar, wsłuchany w swe dreszcze,  
Wszedł do tych światów przez bramę rozwartą,  
Co się za tobą nie zamknęła jeszcze.  
                                                              
                                                           Bolesław Leśmian
Kraków, wrzesień 2006