KAMIENNA NATURA
Tam-tamy
[...]
jest jak bęben - [...] Uderzam w niego w Rongai, a on odpowiada mi z
Menengai.*
Wyrywam
się z buszu (czasem wypadam, jak teraz) prosto na kamienistą ścieżkę,
przylegam do niej,
nierówno.
Przykładam ucho do ziemi. Słyszę
o czym rozmawiają drzewa, jak wiją się
liany, dudni parada wolnych słoni, galop
żyrafy z wyciągniętą przed siebie
szyją, głową uniesioną
niezbyt wysoko - coś
się czai. Termity.
Szmer karawany wielkich
mrówek. Cichy pisk małpy i krzyk
ptaków. Myśli nieskończonego safari,
odstraszanie szarańczy i pragnienie
deszczu, słychać też w powietrzu. Tylko, że
to nie wszystko - czego nie słychać, mnie
obchodzi. Nie wiem, dlaczego
właśnie teraz, obchodzi mnie
z daleka, omija szerokim
łukiem,
Czy czarny
Pan Księżyc już nigdy nie będzie się śmiał, bo pomyślała o czekoladzie?*
dlaczego tak cicho,
a może zawsze tak było,
czy tak już zostanie -
wiem, że to nie jest
pora deszczowa, ale
niedoczekanie.
*"Nigdzie w Afryce" Stefanie Zweig