KAMIENNA NATURA
Para na ostrzu
Siedzieliśmy nad
rzeką, z księżycem
nad głową.
Oni przyszli po wodzie,
z wędkami, w podkutych butach - bez obawy
pokonali nurt w poprzek.
Dobry
wieczór. Którędy do Warszawy? Coś zimnego
do picia, niestety się skończyło. Cóż,
pójdziemy do siebie.
I zostali
w pokoju obok. Cicho i ciemno, wszędzie.
W kuchni, na stole ktoś położył wielki nóż.
Kto? Nie wiem.
Tacy goście. Szkoda, że już
jutro nas tu nie będzie.