KAMIENNA NATURA
Flora,
Caritas, Sofia: posągi i poezje
Emil Zegadłowicz (1928)
GRZECH
CZEREŚNIOWY
Przez
las kwitnących czereśni
w
pośpiesznie gorące rano -
biegnę
zdyszany, spocony -
bo
mnie gwałtownie wezwano.
„Wezwano"
- bo nikt realny,
nikt
znany mi z imienia
nie
wołał - lecz ktoś, kto jest cieniem
swego
własnego cienia.
Iść
dalej? - a może zawrócić? -
o,
nie kuś myśli płocha! -
tam
czeka po za drzewami
ktoś,
kogo nikt w życiu nie kocha.
Iść
mi tam trzeba, a prędko -
ukoić
tę straszną ranę -
złożyć
w pokorze miłość
na
serce niekochane .
Zaplotły
się kiście czereśni,
sieć
gęsta, sieć pni i gałęzi - -
Boże!
- jakże się wyrwę
z
tej rozwonionej uwięzi – ? –
Splatają
się wiotkie pręciny
i
zamykają w więzy -
w
kwiatach po kostki, po biodra
nogi
zmęczone ugrzęzły.
Ręce
pokaleczone -
serce
zbolałe z pośpiechu,
o,
jak się ciężko wyzwolić
z
czereśniowego grzechu!