KAMIENNA NATURA

 

Dalej

Powrót
 ...
                                                              brakujące fragmenty 4
[...]
    Tata prowadził kiedyś zajęcia na uczelni, ale to dawne czasy.[...] Chwyta się każdej dorywczej pracy, żeby zarobić na jedzenie, czasem starcza nam jeszcze na prąd z generatora. Od tygodnia pracuje przy kopaniu studni.[...] Tata żartuje, że machanie łopatą wymaga więcej intelektu niż pisanie doktoratu. [...]  
                      ____________________________
[...] Mama nie spodziewała się mnie tak wcześnie. Wygładzała dłonią rozłożone na stole duże białe prześcieradło, na krześle leżało kilka złożonych prześcieradeł. Na mój widok ręce zaczęły jej się trząść, jakbym ją przyłapała na przestępstwie.
    - Nie wiedziałam, że mamy tyle prześcieradeł. Dlaczego wciąż śpimy na jednym i tym samym? - wyrwało mi się.
    - To nie prześcieradła.
    - A co?
[...]
                    _________________________
[...]
    - Wracałem z Ritą z targu. Rita to moja żona. Kupione bochenki chleba trzymała nad głową, żeby nie myśleli, że ma broń. Snajper zabił ją jednym strzałem. Zbiegli się złodzieje i ukradli chleb.
    Próbowałam przyspieszyć, ale potknęłam się i o mało nie wylałam wody.
    - Zostaw nas w spokoju! - krzyknął tata.
    Tamten się nie przejął. Wymachując rękami, powtarzał swoje:
    - Krew i proch, proch i krew, wszędzie zapach krwi. Nie uciekniecie przed tym. Nikt nie ucieknie. [...]
                 ___________________________
[...]
    Dorośli są naiwni. Wydaje im się, że jak rozmawiają szeptem, dzieci nic nie słyszą. Jest dokładnie na odwrót.
 [...]
                   __________________________
[...]
    Tata siedział jak kukła i, patrząc w blat stołu, winił się za wszystkie nieszczęścia świata.[...] Zacisnęłam powieki i wyobraziłam sobie tatę, jak stoi w rzece i wodę ma po szyję, fala zaraz zaleje mu usta. Pewnie dziwnie to zabrzmi, ale wiedziałam, że tylko ja jedna mogę go uratować.[...]
                  ___________________________

[...] ...przykucnął. Nagle huknęło i zakrył go obłok pyłu. Był niezbyt gęsty, szybko opadał i jeszcze przez kilka sekund próbowałam sobie wmawiać, że to dobry znak.
                  ____________________________
[...]
    - A niby jak chciałbyś nas wyprowadzić z miasta? - mama przerwała tacie w którymś momencie. Oczy miała podkrążone od niewyspania, a na jej twarzy pojawiło się kilka nowych zmarszczek. - Wsadzisz nas do wielkiej paczki i wyślesz na adres TAM GDZIE JEST LEPSZY ŚWIAT?
    Tata sprawiał wrażenie, że mamy nie słyszy.
    - Może powinienem wtedy posłuchać Husajna? [...] Pomógłby się nam dostać w bezpieczne miejsce.
    - Tak jak pomógł panu Safikowi? Czy ty sam siebie słyszysz? Chyba ci rozum odebrało! [...]
    - Chodźmy na spacer! - powiedziałam głośno i wyraźnie.
    Tata miał teraz minę człowieka, którego obudzono w środku nocy, żeby zaprosić do biegu maratońskiego.
[...]
    - No dobrze. teraz trzeba wybrać zwycięzcę naszego konkursu.
    - Został jeszcze Nabil - przypomniała mama.
    - Przepraszam. Synku, już się namyśliłeś?
    - A nie będziecie się śmiać?
Skądże! Więc czym byś chciał być?
    - Wiatrem.
    - Dlaczego?
    - Wiatr nikogo ani niczego się nie boi. Nie da się związać ani złapać do klatki, a sam potrafi się wcisnąć w najmniejszą szczelinę. Jak się nie na żarty rozgniewa, to potrafi przenosić całe domy i okręty. I jest zupełnie niewidzialny.   
    Tata zamierzał coś powiedzieć, lecz w tym momencie dopadł go kaszel. Potem tak długo i zawzięcie wycierał rękawem oczy, aż mu zaczęły łzawić.
    Uszliśmy jeszcze spory kawałek i wtedy mama spytała:
    - Wracamy?
    Pokręciliśmy głowami. Nikt nie miał ochoty wracać. Mogliśmy tak iść przed siebie kolejne trzy kwadranse albo trzy dni i trzy noce bez przerwy. [...]