____________________________
[...] Mama nie spodziewała się mnie tak wcześnie. Wygładzała dłonią
rozłożone na stole duże białe prześcieradło, na krześle leżało kilka
złożonych prześcieradeł. Na mój widok ręce zaczęły jej się
trząść, jakbym ją przyłapała na przestępstwie.
- Nie wiedziałam, że mamy tyle
prześcieradeł. Dlaczego wciąż śpimy na jednym i tym samym? - wyrwało mi
się.
- To nie prześcieradła.
- A co?
[...]
_________________________
[...]
- Wracałem z Ritą z targu. Rita to moja
żona.
Kupione bochenki chleba trzymała nad głową, żeby nie myśleli, że ma
broń. Snajper zabił ją jednym strzałem. Zbiegli się złodzieje i ukradli
chleb.
Próbowałam przyspieszyć, ale
potknęłam się i o mało nie wylałam wody.
- Zostaw nas w spokoju! - krzyknął tata.
Tamten się nie przejął. Wymachując
rękami, powtarzał swoje:
- Krew i proch, proch i krew, wszędzie
zapach krwi. Nie uciekniecie przed tym. Nikt nie ucieknie. [...]
___________________________
[...]
Dorośli są naiwni. Wydaje im się, że jak
rozmawiają
szeptem, dzieci nic nie słyszą. Jest dokładnie na odwrót.
[...]
__________________________
[...]
Tata siedział jak kukła i, patrząc w
blat stołu,
winił się za wszystkie nieszczęścia świata.[...] Zacisnęłam powieki i
wyobraziłam sobie tatę, jak stoi w rzece i wodę ma po szyję, fala zaraz
zaleje mu usta. Pewnie dziwnie to zabrzmi, ale wiedziałam, że tylko ja
jedna mogę go uratować.[...]
___________________________
[...] ...przykucnął. Nagle huknęło i zakrył go obłok pyłu. Był niezbyt
gęsty, szybko opadał i jeszcze przez kilka sekund próbowałam
sobie wmawiać, że to dobry znak.
____________________________
[...]
- A niby jak
chciałbyś nas wyprowadzić z miasta? - mama przerwała tacie w
którymś momencie. Oczy miała podkrążone od
niewyspania, a na jej twarzy pojawiło się kilka nowych zmarszczek. -
Wsadzisz nas do wielkiej paczki i wyślesz na adres TAM GDZIE JEST
LEPSZY ŚWIAT?
Tata
sprawiał wrażenie, że mamy nie słyszy.
- Może powinienem wtedy posłuchać
Husajna? [...] Pomógłby się nam dostać w bezpieczne miejsce.
- Tak jak pomógł panu
Safikowi? Czy ty sam siebie słyszysz? Chyba ci rozum odebrało! [...]
- Chodźmy na spacer! - powiedziałam
głośno i wyraźnie.
Tata miał teraz minę człowieka,
którego obudzono w środku nocy, żeby zaprosić do biegu
maratońskiego.
[...]
- No dobrze. teraz trzeba wybrać
zwycięzcę naszego konkursu.
- Został jeszcze Nabil - przypomniała
mama.
- Przepraszam. Synku, już się namyśliłeś?
- A nie będziecie się śmiać?
Skądże! Więc czym byś chciał być?
- Wiatrem.
- Dlaczego?
- Wiatr
nikogo ani niczego się nie boi. Nie da się
związać ani złapać do klatki, a sam potrafi się wcisnąć w najmniejszą
szczelinę. Jak się nie na żarty rozgniewa, to potrafi przenosić całe
domy i okręty. I jest zupełnie
niewidzialny.
Tata
zamierzał coś powiedzieć, lecz w tym momencie
dopadł go kaszel. Potem tak długo i zawzięcie wycierał rękawem oczy, aż
mu zaczęły łzawić.
Uszliśmy
jeszcze spory kawałek i wtedy mama spytała:
- Wracamy?
Pokręciliśmy
głowami. Nikt nie miał ochoty wracać.
Mogliśmy tak iść przed siebie kolejne trzy kwadranse albo trzy dni i
trzy noce bez przerwy. [...]