KAMIENNA NATURA
Do siebie, czyli
krótkie ukojenie
Wpadłam, jak i kiedy,
nawet nie wiem, między rosłe sosny.
Zatrzymał mnie szum
ich koron na wietrze Spojrzałam
w górę - mogłabym tak stać
do końca, albo i wiecznie
(chyba mówiłam do siebie, bo odpowiedział
mi suchy
trzask gałęzi). Leśny
dzwonek pokręcił głową jeszcze,
jeszcze, jeszcze, a sam ... (normalnie wymiatał,
chyba jest szalony). Ale muszę
już iść. Dębina pochyliła się
nad ścieżką, jak brama
powrotna do innego
świata.
W obie strony.